Witam na swoim blogu, który dotyczy moich pasji związanych z tańcem, rysunkiem, ruchem, poezją, ludźmi oraz życiem. Piszę po polsku, po angielsku, a także po hiszpańsku.

Welcome to my blog, which is about my interests in dancing, drawing, physical exercises, poetry, people and life. I write in Polish, English and Spanish.

Bienvenidos a mi blog que es sobre mis aficiones como el baile, el dibujo, ejercicios fisicos, poesia, la gente y la vida. Escribo en polaco, ingles y espanol.

10 Dec 2010

Scars

My generation, the last of the generations of small boys who played with toy guns, were luckier than we knew. We didn't have a war waiting for us when we grew up. There were no Germans or Japanese for us to fight.

Our wives, that's who we fought with, this generation of men blessed with peace. And the divorce courts, that's where we fought our own grubby little wars.

I had seen the scars on my father's body enough times to know that war was not a John Wayne movie. But the men who survived - and who came home in more or less one piece - found someone to love for a lifetime. Which was better? War and a perfect love? Or peace and love which came in instalments of five, six or seven years? Who was really the lucky man? My father or me?

(a fragment from "Man and Boy" by Tony Parsons)

Did he notice that too? Who else can see it? (...) Right, that's what I thought. Do you represent the generation of seemingly happy people who wage war against no one but themselves? Are you one of the wimps, cowards or cold fish? To make it easier, ask yourself some additional questions:
  • Do you happen to make friends with your computer, TV set or other comforts of the modern life more than with human beings?
  • Do you often bite other people's head off for no specific reason?
  • Do you find people untrustworthy and believe them hardly ever?
  • Are you sometimes fascinated by something and then disappointed or bored with no reason whatsoever?
  • Do you fall in and out of love as if it meant nothing and was just another version of Sims game?
  • Do you often happen to be tired?
  • Are you lazy, mean, unwilling to do a favour or a pleasure?
  • Are you scanty of nice words?
  • Have you lost faith? Or do you no longer practise it?
  • Do you catch a cold easily? Do you suffer from illnesses?
  • Do you waste time or money?
  • Do you tend to compete with others and be envious?
  • Do you tend to complicate your life?
  • Do you no longer believe that sexual intercourse can be pure and beautiful?
  • Would you rather have a cat than a baby?
If  you answered yes to most questions, welcome my friend to The World of the New Generation. Surely, you may be an overjoyed and healthy man, even nowadays. But remember, if you can't handle the more-technology-less-devotion world properly, scars is what you're going to get. And you won't get any medals for that since they will not be a result of your passionate fight for the country but a fierce battle againts other people and yourself. Hope not to get many scars myself.

6 Dec 2010

Que me escuches

Tocar. Tocar. Tocar.
Que me toques en Dios de mis dioses.
Hablar. Hablar. Hablar.
Que hables mi lengua de hoy.
Bailar. Bailar. Bailar.
Que baile tu cuerpo, brazos y pies.
Recordar. Recordar ...
Que te olvides todas las penas ahora mismo

El noviembre y diciembre son meses de descubrir una vocalista mexicana que se llama Bebe. Una de sus bonitas canciones va mas o menos asi... La tierra tiene fiebre, tembla y llora, necesita medicina y un poquito amor que le cura la penita que tiene...

Y ahora yo digo
Curar.
Que cures las pasiones de alma.
Que me ames de verdad.
Que te ame con firmeza.

25 Nov 2010

Pod drzewem

Pewnie nie masz pojęcia
może nie pamiętasz
gdy dłonią dotykałam płatek twego ucha
zadawałam ci pytania pytania
odpowiedzi słyszałam wyraźnie

Może nie czułeś snem upojony
podlałam cię ciepłym potem swoich myśli,
na pewno zapomniałeś dużo się stało
zwabiony oddechem mojej nieprzytomności
lub
gdy zaplotłam swe nogi o skóry twojej zapachu 
liścia, wślizgnęłam się pod pień twoich pleców
by poczuć jak oddycha naskórek twojego ciała
ciała twojego twoja cała zanurzyłam się w zachwycie...



11 Nov 2010

Rozmowa

- Kim jesteś?
- A czy to ważne?
- Nie wiem. A czego chcesz?
- Coś ci powiedzieć.
- O co chodzi?
- O twój stosunek do ludzi. Zwłaszcza do tych, których darzysz sympatią.
- Co z nim?
- Jest co najmniej niesprawiedliwy. Krzywdzący. Zmień go.
- Dlaczego miałabym?
- Bo nie chcesz ich stracić.
- To prawda.
- Widzisz… Nikt nie będzie na tyle cierpliwy, żeby znosić twoje nastroje.
- Nawet osoby, które mnie też lubią?
- A jak myślisz.. Jak można lubić kogoś, kto zachowuje się jak udręczony, zmęczony życiem próżniak?
- Chyba masz rację.
- A wiesz co jest najgorsze?
- Co?
- Ten ktoś może pomyśleć, że zachowujesz się tak, bo go nie lubisz lub nie chcesz widzieć.
- To nieprawda.
- Swoim nieprzyjaznym zachowaniem wysyłasz taki sygnał.
- Nie pomyślałam o tym. Więc co teraz?
- A skąd mam niby wiedzieć? Sama się głupio zachowałaś, sama coś wymyślisz.
- Ale… może już jest za późno… Nie wiem… Poradź coś!
- Dobrej nocy życzę.
- Nie odchodź, mówię, nie odchodź!
  Poszedł. Ochhhh.

W szufladzie


Żyję w szufladzie
Chyba dosyć starej
Bo gdy próbuje otworzyć ktoś
Zaciska się i trzeszczy
I porusza nachalnie ręka na szufladzie
Porusza wprzód i w tył na przemian
Gwałtownie, tak, że ramiona obijają się mi o ściany tej szuflady
I sweter zaczepia o jej szorstkie dno
Po czym daje za wygraną owa dłoń
Zabiera tylko to, co użyteczne
I zostawia starą szufladę
Aż spróchnieje


Ale nie martw się o mnie
Dobrze mi tam w tej szufladzie
Nie zmoczy mnie deszcz ani
Słońce nie opali twarzy zbyt mocno
Mam tam długopis jakiś notes
Zabiorę się daleko
Choć zawsze będę blisko

1 Nov 2010

Po liściach ulicą

ulicą Ręczajską idzie się długo
i nie pomoże krok zdecydowany
ani ruch zamaszysty ramionami nie przyspieszy
dojścia do szosy,
oraz to, że chodnik wyłożony nie zmieni faktu
że masz już dosyć

jesienią możesz zaczepiać stopami o liście
lub wbijać obcasami i zanieść do domu
odcieni starości tak pełno w październiku
przy drzewach się unoszą za wiatrem liście
nikt ich nie zamiata zima zrobi swoje

nogowirówki, biegacze z Ręczajskiej
przyzwyczajeni do stałej wędrówki szurający
butami o liście już kruche i suche
ci z MP3 lub z reklamówką Kauf-supermarketu
oraz tacy, co idąc marzeniami wypełniają czasu lukę..


Informacja od autora. Dlaczego nie często czytam piszę o tym, co mam przed oczami co dzień? Bo może się wydawać banalne? Może i może. Jednak pod tymi słowami żalu i zmęczenia długą drogą kryją się więzi emocjonalne z danym miejscem. Ta długa droga jest w pewnym sensie też metaforą rzeczy prostych. W pewnym stopniu inspiracją była szkoła nowojorskich poetów, gdzie w bardzo prostych słowach przedstawione jest miejsce bliskie autorowi, miasto, popkultura. Smutek czy radość? Melancholia chyba i pogodzenie się z przemijalnością i nadejściem zimy w życiu każdego. Zanim zima jednak na głowie biały śnieg posypie, każdy ma do przejścia swój chodnik i swoją ulicę.

5 Oct 2010

Creamy


One of the creamies I am
Neither a white nor a black
Sweaty dirty ugly duck

I belong to no one I tell you
Only perhaps but that may not be certain
Only for a moment but no promise I can make
I may belong to a mountain lake

And sometimes lying under the moon
I terrify myself with an inexplicable thought
And I hear the sound of a lock-lock

No sunshine no clouds and no storms
Can explain such a fear
I can feel my shivering hand no more
Only see my legs that ran so rapidly are sore

My mamma is the night that wakes the eyes with her breasts
She’s telling me “you’re stupid to let your teardrops freeze
And let them stay until the spring melts them with a kiss”

So I’m hoovering the dust off my face
And I cry no more
Though I am a creamy
 
I believe in magic and song that makes leaves whistle
And faces that make my chest interior sing with wildness 


 

28 Sept 2010

My faves: Yoga

Wystarczy "wyklikać" słowo 'joga' i wyskakuje lista propozycji definicji, artykułów oraz szkół. Ale jako że to jest mój blog, napiszę co joga znaczy dla mnie. W porządku, być może jest chwilową pasją, jedną z wielu rzeczy, która mnie "kręciła," ale na pewno chętnie do niej wracam chociażby rano, by rozruszać kości i obudzić ciało. Wtedy wybieram na początek rotację kręgosłupa oraz powitanie słońca. Unoszę pięty i podnoszę ręce z rozwartymi palcami łącząc kciuki. Myślę, że joga to magia. Niewiele jest magii w otaczającym świecie. Źle mówię. Magia jest, ale my jej nie widzimy, bo przytłoczeni jesteśmy codziennością i monotonią spraw, prędkością życia oraz jego znudzeniem. Gdy siadasz do kwiatu lotosu czy chociażby półlotosu, a także do każdej innej asany, twoje ciało zaczyna pracować, żyć. Zaczynasz je obserwować, po czym obserwujesz świat dookoła bardziej intensywnie, aczkolwiek z dystansu. Negatywne emocje już cię tak bardzo nie dotykają, bo potrafisz myśleć spokojnie, na trzeźwo. Kolejna rzecz to oddychanie. Jest na to prawdziwa terminologia. Dla nas to po prostu oddychanie przeponą. Na pewno przydatne dla tych, którzy używają swego głosu w pracy. Ale również praca nad swoim oddechem i obserwowanie go pozwala nam poczuć spokój. I znowu, spokój to mądrość. Okazuje się, że nic nie jest na tyle ważne, by pozwalać zabijać się z nerwów. (Oczywiście gniew dla niektórych osób, w tym mówię o sobie, jest też aczkolwiek w mniejszych dawkach potrzebny do życia, ale o tym może  w innych postach..) Tło, a myślę teraz o muzyce, jest ważne. Wystarczające mogą być odgłosy natury, ale muzyka buddyjska fajnie nastraja. Dobry instruktor, przynajmniej na początek myślę, że jest koniecznością. Spotkałam takiego w jednej z warszawskich klubów jogi. Udowodnił mi, że nic nie jest niemożliwe. Jedyną barierą jesteśmy my sami. Oczywiście trzeba rozsądnie oceniać sytuację. Najbliższym przykładem będzie osoba pojawiająca się na pierwszych zajęciach jogi, która chce zrobić trudną asanę. Może dojść do kontuzji, a osoba na pewno się zniechęci i pewnie nawet nie wróci do ćwiczeń. Trzeba myśleć realnie. Obserwować ciało i pozwolić mu się odprężyć, gdyż to spięte ciało tworzy bariery. Wiele razy słyszałam na sali głosy mówiące "Nie mogę." Widziałam też jednak osoby w bardzo różnym wieku, które przełamały wiele barier. 

Na koniec chciałam podsumować najważniejsze i wypunktować kilka nowych rzeczy:
  1.  joga jest szczęściem, bo (o ile chcemy patrzeć) zaczynamy zaglądać głębiej;
  2. ciało jogina jest piękne i smukłe, a poza tym jego właściciel zaczyna je wreszcie czuć i o nie dbać;
  3. ważne jest równe oraz spokojne oddychanie;
  4. samouczki jogi być może przedstawiają ciekawe pozycje, ale prawdziwy (dobry) instruktor jest niezastąpiony;
  5. oddychanie, asany oraz... dieta równie ważna (tak, tutaj ciężko);
  6. według moich obserwacji kobiety-kursantki-joginki są bardziej wytrwałe!

Po co ja to piszę? No nie wiem, być może potrzebuję partnera/ partnerki do wspólnych ćwiczeń...
Ale na razie zostaję pochłonięta przez kolejną fazę i zainteresowanie... Jedno jest pewne, do jogi będę wracać!


16 Sept 2010

Glad to see

short-sighted
let me be short-sighted
and see just things that are only beneficial
like river that can't see its end
and quickly forgets its past

let me just flow
what's the use of us if not to flow and be drawn
and be led by him
and be seen by nobody

She

She
Wrapped her body fragility in sheets
of no colour, which may later be called stream of cold water
And from her shoulder she took a sip of it
Blame her, for she stained the purity
tinting the ocean of peace red
As well as torturing her soul until it's dead
Poor she

17 Aug 2010

Poem

Uffda!* he recognized the pain
like the taste of fresh strawberries
that he used to mix with cream
in summer

Uffda! he repeated again this time to be heard
they were not strawberries
that was sweat tainted red
that streamed down drip drop trickle prickle
from his left ear



* uffda - in Norway when you hurt yourself


10 Aug 2010

After a long break

I haven't been writing for a long time. No harm. With so few people reading the posts, nobody should feel hurt. Anyway, it's been a time of unbearable fight with myself, hard work on my thesis, meeting new interesting people, doing with them plenty of things I wanted to do, yes, that would be it for now. I couldn't stand my old template design and although the new one may strike you and for a short moment you may feel confused about it, it somehow describes my present (but only temporary) state of mind. It's not that bad really, I just felt like choosing this one. No explanation needed. Now, in the first place I'd like to say a couple of things to myself and people that I shared something with, yo que se.. a pen, a couple of hours or a bed. First, I wanna give thanks to myself for creating a nice bookshelf with books. I love the collection, but at the same time am worrying about a new madneyeyess of mine. Namely, recently I've been fond of buying films too, which will certainly equal to my saving up being a complete failure. Anyway, in a way I am proud of myself for not trying to socialize with whoever crosses my way. I like being on my own, doing those scribble dibble (sorry, I made it up) things that few of you consider enjoyable. Surely, I still have plenty of time for those that I love or respect.
Other thanks go to...


Dear Mr Umbrella,
it was fun meeting you and being friends with you. I guess that didn't look like friendship, but it doesn't matter since we are happy now where we are, that is in different parts of the world and so different states of thought. One day I will travel myself. But not long. I find introducing myself to new people tiresome. Besides, I hate packing and unpacking. Just between you and me, I never unpack when I visit a place. It may sound odd, but I want to believe that I will come back home soon. But yes, visiting new places is fun.
All the best,
The Girl That Had Hair Long Enough To Pull

It looks I'm a bit tired and I need to postpone my letter writing and thanks giving. See you. Next thank-you letter should go to Miss Fish. Love.

3 Jun 2010

Disturbed

The truly creative mind in any field is no more than this: A human creature born abnormally, inhumanly sensitive. To him... a touch is a blow, a sound is a noise, a misfortune is a tragedy, a joy is an ecstasy, a friend is a lover, a lover is a god, and failure is death. Add to this cruelly delicate organism the overpowering necessity to create, create, create - so that without the creating of music or poetry or books or buildings or something of meaning, his very breath is cut off from him. He must create, must pour out creation. By some strange, unknown, inward urgency he is not really alive unless he is creating.

Pearl S. Buck

Perfection and completeness.