Wystarczy "wyklikać" słowo 'joga' i wyskakuje lista propozycji definicji, artykułów oraz szkół. Ale jako że to jest mój blog, napiszę co joga znaczy dla mnie. W porządku, być może jest chwilową pasją, jedną z wielu rzeczy, która mnie "kręciła," ale na pewno chętnie do niej wracam chociażby rano, by rozruszać kości i obudzić ciało. Wtedy wybieram na początek rotację kręgosłupa oraz powitanie słońca. Unoszę pięty i podnoszę ręce z rozwartymi palcami łącząc kciuki. Myślę, że joga to magia. Niewiele jest magii w otaczającym świecie. Źle mówię. Magia jest, ale my jej nie widzimy, bo przytłoczeni jesteśmy codziennością i monotonią spraw, prędkością życia oraz jego znudzeniem. Gdy siadasz do kwiatu lotosu czy chociażby półlotosu, a także do każdej innej asany, twoje ciało zaczyna pracować, żyć. Zaczynasz je obserwować, po czym obserwujesz świat dookoła bardziej intensywnie, aczkolwiek z dystansu. Negatywne emocje już cię tak bardzo nie dotykają, bo potrafisz myśleć spokojnie, na trzeźwo. Kolejna rzecz to oddychanie. Jest na to prawdziwa terminologia. Dla nas to po prostu oddychanie przeponą. Na pewno przydatne dla tych, którzy używają swego głosu w pracy. Ale również praca nad swoim oddechem i obserwowanie go pozwala nam poczuć spokój. I znowu, spokój to mądrość. Okazuje się, że nic nie jest na tyle ważne, by pozwalać zabijać się z nerwów. (Oczywiście gniew dla niektórych osób, w tym mówię o sobie, jest też aczkolwiek w mniejszych dawkach potrzebny do życia, ale o tym może w innych postach..) Tło, a myślę teraz o muzyce, jest ważne. Wystarczające mogą być odgłosy natury, ale muzyka buddyjska fajnie nastraja. Dobry instruktor, przynajmniej na początek myślę, że jest koniecznością. Spotkałam takiego w jednej z warszawskich klubów jogi. Udowodnił mi, że nic nie jest niemożliwe. Jedyną barierą jesteśmy my sami. Oczywiście trzeba rozsądnie oceniać sytuację. Najbliższym przykładem będzie osoba pojawiająca się na pierwszych zajęciach jogi, która chce zrobić trudną asanę. Może dojść do kontuzji, a osoba na pewno się zniechęci i pewnie nawet nie wróci do ćwiczeń. Trzeba myśleć realnie. Obserwować ciało i pozwolić mu się odprężyć, gdyż to spięte ciało tworzy bariery. Wiele razy słyszałam na sali głosy mówiące "Nie mogę." Widziałam też jednak osoby w bardzo różnym wieku, które przełamały wiele barier.
Na koniec chciałam podsumować najważniejsze i wypunktować kilka nowych rzeczy:
- joga jest szczęściem, bo (o ile chcemy patrzeć) zaczynamy zaglądać głębiej;
- ciało jogina jest piękne i smukłe, a poza tym jego właściciel zaczyna je wreszcie czuć i o nie dbać;
- ważne jest równe oraz spokojne oddychanie;
- samouczki jogi być może przedstawiają ciekawe pozycje, ale prawdziwy (dobry) instruktor jest niezastąpiony;
- oddychanie, asany oraz... dieta równie ważna (tak, tutaj ciężko);
- według moich obserwacji kobiety-kursantki-joginki są bardziej wytrwałe!
Po co ja to piszę? No nie wiem, być może potrzebuję partnera/ partnerki do wspólnych ćwiczeń...